poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 8 + Święta!

*Kilka dni później, szpital*

           - Jak myślisz, co ona czuje? - spytał Brad siedząc na szpitalnym krześle przy łóżku dziewczyny.
- Nie wiem. Nigdy nie byłem w śpiączce - odpowiedział mu przyjaciel.
- Wiesz co? Cholernie mi źle.
Drugi mężczyzna nic nie odpowiedział, tylko spojrzał na gitarzystę.
- Nie mogę już tak dłużej żyć w nieświadomości. To chore, ale ja po prostu jej potrzebuję. Chciałbym zobaczyć jej uśmiech, porozmawiać z nią, poznać bliżej. Nie przyjmuję do siebie wiadomości, że ona w każdej chwili może odejść... Tak po prostu...
- Brad, przecież wiesz, że z tego wyjdzie. Nadzieja umiera ostatnia, nie mówiłem ci już tego? - uśmiechnął się Chester.
- Wiem... ale i tak mi źle.

*** Studio

       Muzycy spotkali się na wieczornej próbie. Musieli wyćwiczyć jeszcze kilka kawałków przed najbliżsym koncertem w Londynie. Brad okropnie się denerwował. Nie mógł sobie wyobrazić, że będzie musiał zostawić dziewczyna i wyjechać z Los Angeles na dwa, góra trzy dni. Wszystko działo się dla niego zbyt szybko. Trudno było mu się skupić na czymkolwiek innym niż na dziewczynie. Co jakiś czas mylił dźwięki, zmieniał rytm, czy melodię. Na początku Chester posłał mu wyrozumiałe spojrzenie, dobrze wiedział jak czuje się przyjaciel. Sam był w podobnej sytuacji. Kilka razy pomylił tekst, albo zabrakło mu oddechu. Reszta zespołu nie mogła zrozumieć jakim cudem tak nagle wokalista i czołowy gitarzysta zaczęli mylić się na ważnych próbach. Zawsze byli maksymalnie skupieni, bardzo się starali, aby wszystko wyszło jak najlepiej. Na każdym spotkaniu dawali z siebie wszystko i myśleli tylko o muzyce jaką tworzą. Nigdy nic nie zaprzątało im głowy. Dzisiaj jednak byli nieobecni. Myślami oboje czuwali przy szpitalnym łóżku Cesarii. Mike to zauważył. Wkurzył się widząc, że chłopcy ani trochę nie przykładają się do swojej roboty. Zmiękł jednak, gdy przypomniał sobie o wypadku. Rozumiał Brada, ale nie mógł pojąć dlaczego Chazz tak bardzo się tym przejmuje.
- Chester, widzę, że coś jest nie tak. Przećwiczmy piosenkę, w której będą wszystkie twoje uczucia, i zaśpiewasz ją z sercem, dobra? - zaproponował Shinoda. Dobrze wiedział, jak wykorzystać przygnębienie Chestera.
- Może być Given up. Chyba będzie dla mnie w sam raz - wokalista spojrzał na Delsona, który bawił się kostką od gitary udając nieobecnego. W rzeczywistości przysłuchiwał się słowom Chestera. - Brad, odpowiada ci?
Chwila ciszy. Gitarzysta po chwili powoli podniósł głowę i odezwał się jakby lekko zduszonym głosem.
- Nie... Nie będziemy wykonywać piosenki o poddawaniu się. Sam mówiłeś Chazz, że nadzieja umiera ostatnia...
- W takim razie Bleed it out. I już nikogo nie pytam o zdanie. Może nie pasuje, ale gówno z tego.
Chłopaki lekko zdezorientowani spojrzeli na Benningtona, później przenosząc wzrok na Mike'a. Ten tylko zrezygnowanie wzruszył ramionami i na migi pokazał, żeby zrobili swoje. Jedynie Brad znowu zaczął bawić się kostką. Zaczynał. Nie miał ochoty na tą próbę, nie chciał nic robić tylko czuwać w szpitalu. Wiedział jednak, że nie może odpuszczać, bo niedługo koncert na jednej z większych imprez i nie mogą go zawalić. Cholernie zastanawiał go stan Chestera. Niby też się przejmował, ale że tak bardzo? Coś tu nie pasowało...
Dobra, koniec rozmyślań. Brad zaczął grać swoją partię. Tym razem nie pomylił dźwięków. Skupił się całym sobą nad tym utworem. Nie chciał już więcej wkurzać Spike'a. On i tak miał już dużo problemów na głowie.
Następny wchodził Dave. Bardzo lubił BIO, więc często grał swoją część w domu, kiedy chciał się odprężyć. Nie musiał się skupiać, aby zagrać dobrze. Jego myśli koncentrowały się na wydarzeniu sprzed kilku godzin. Jeden telefon od jednej, kiedyś ogromnie ważnej osoby wywrócił jego dotychczasowe życie do góry nogami. Zastanawiał się, co ma teraz zrobić. Nie mógł poradzić się przyjaciół, gdyż był przekonany, że albo go wyśmieją, albo nie będą w stanie mu pomóc. Został więc sam. Dobrze wiedział, że musi się z tym 'przespać' żeby podjąć decyzję. Może nie będzie ona tą odpowiednią, ale przynajmniej on sam będzie ślepo przekonany, że zdecydował dobrze. W każdym razie, do spotkania ze swoją byłą dziewczyną miał jeszcze około 24 godzin...

***

- Wiesz co? Ciekawią mnie jej kolczyki.
- Fakt, dużo ich ma. 
Brad i Rob siedzieli przy szpitalnym łóżku Chess. Po skończonej próbie perkusista zabrał kolegę, aby się trochę odstresował. Wiedział, że widok dziewczyny pozytywnie na niego zadziała. Miał też plan, aby wyciągnąć od niego, co tak naprawdę czuje.
- Myślisz, że jest taka jak inne dziewczyny? - spytał Bourdon.
- Nie. Na pewno nie. Spójrz choćby na to - Delson najdelikatniej jak umiał ujął rękę Cesarii w swoją dłoń. Przejechał lekko po Microdelmal'u* umieszczonym w jej serdecznym palcu. - Jakby gwóźdź wbity w palec...
Mężczyzna delikatnie jeździł opuszkami palców po kolczyku, a potem całej dłoni poszkodowanej. Nie przestawał wpatrywać się w jej oblicze. Nie było już tak zmęczone i posiniaczone jak wcześniej. Teraz jej twarz była bardziej promienna, wydawało się, że jej powieki drżą. Robert obserwował Brada i jego ruchy bez przerwy. Przeczuwał, że coś ukrywa, ale nie myślał, że zakochał się w tej dziewczynie. Właściwie to były tylko jego przemyślenia, więc nie mógł być niczego pewien. Postanowił zachować to, co się tu zdarzyło w tajemnicy. Bał się, że Chester z jego niewyparzonym językiem trochę przesadzi, i wrażliwy Brad będzie cierpiał. A on, jako jego przyjaciel tego nie chciał.
- Patrz... - szepnął cicho gitarzysta. W bardzo dziwnym miejscu, bo na wewnętrznej stronie kciuka widniał wytatuowany napis ,,Never Give Up!". Był napisany drobnymi literami, tak, że ledwo dało się go dostrzec, a co dopiero odczytać. Jednak on zdołał. Był zachwycony. Zastanawiał się, jakie jeszcze niespodzianki sprawi mu ta tajemnicza dziewczyna.
- Co tu jest napisane? Bo nic nie widzę - odezwał się Rob. Skłamał, widział bardzo dobrze. Chciał tylko zbliżyć się do dziewczyny i przyjrzeć jej się bliżej. Jego także ciekawiła ta postać i sytuacja.
Kiedy zbliżył głowę do ręki Chess, Brad odsunął rękę. Nie chciał, aby przyjaciel zobaczył jak bardzo się trzęsie. Każdy dotyk dziewczyny przyprawiał go o drgawki. Cholernie przejmował się tą sprawą i martwił o stan zdrowia nieznajomej. Nie potrafił wytłumaczyć dlaczego tak się czuł. Po prostu tak było i już. Nic tego nie zmieni.
Perkusista odsunął się od łóżka i szturchnął Delsona w ramię. Ten, dotychczas wpatrujący się w krajobraz za oknem gwałtownie się odwrócił i spojrzał pytająco na perkusistę.
- Mam dziwne wrażenie, że się budzi. Ale to tylko moje zdanie... - powiedział tajemniczo.
Brad natychmiast przeniósł wzrok na dziewczynę. Wcześniej jej powieki lekko drżały, teraz próbowały się unosić. Jej dłoń, którą wcześniej trzymał Brad także zaczęła wykonywać prawie niezauważalne ruchy.
Żaden z mężczyzn się nie poruszył. Oboje wpatrywali się w oblicze ciemnowłosej. Gitarzysta nie potrafiłby opisać tego, jak poczuł się w tej chwili. Był ogromnie szczęśliwy, pierwszy raz w życiu poczuł coś takiego. Z drugiej strony czuł strach. Jak zareaguje dziewczyna gdy zobaczy dwóch szurniętych obcych facetów zwisających nad jej łóżkiem...? I czy w ogóle zareaguje...

_________________

A, spalcie mnie na stosie, rozdział do dupy :D
No ale cóż zrobić.
Przepraszam Was, że nie komentuję. Pojawiam się i znikam...
Ale łapcie życzenia świąteczne, najzajebiaszcze jakie mogą być!
Wymyśliła je moja przyjaciółka, najlepsza pod Słońcem :*
Także dziękować tej tu J.Z. czy tam czegośtamgunso-holiczce xD

Dużo Whiskey i radości,
Benninghton'a pośród gości,
Mike'a wśród prezentów mnóstwa,
gdzie po prostu jest rozpusta,
Flaszkę "Jack'a" z Bradem także i
bez żony, no bo jakże !
Roba z wódką na Rok Nowy -
to alkohol standardowy !
Dużo keksu i Phoenix'a,
który bas swój w dłoni ściska,
A na koniec Joe z kokardką
i świąteczną piękną kartką!
I pamiętaj, zawsze wszędzie -
Linkin Park żyć wiecznie będzie !!!!!!!!

Jeśli chodzi o ten keks... khe, khe... :''''))))) nie pytajcie xDDD

Wesołych Świąt kociaki! :*

Zdrowia, szczęścia, pomarańczy,
Niech Wam Linkin nago tańczy!   xD

Taak, nie wiedziałam którego tam umieścić ... xD

Rock n' Roll Babe!
  \m/

12 komentarzy:

  1. O jeju, świetny rozdzial! <3
    Ciekawa jestem reakcji Cesarii i jak tam się ich losy potoczą :D masz bardzo lekki styl pisania, super :3

    haha, życzenia mistrzowskie xD tobie życzę dużo dużo weny, udanego sylwestra i oczywiście miło spędzonej wigilii <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra. Znowu o 24 ???!!!!! Dzisiaj tak tylko pisze, zebys wiedziala, ze przeczytalam, a jutro bedzie 'ta wlasciwa czesc komentarza'. XD No to do jutra!!!! ;)
    Rock&Rolloholiczka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. czyżby Chazy zakochał sięw Cesarii ?^.^ podejrzane :D

    życzenia przeepickie :D wesołych ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. No więc jak obiecałam - tak jestem!! To może od razu przejdźmy do konkretów. Nasi kochani chłopcy mieli okazję wykazać się rozsądkiem, kiedy Cesaria się przebudzała (na pewno się przebudzała, ja to wiem!), a oni siedzieli i się gapili, zamiast iść po lekarza. :D No, ale faceci zawsze tacy są, chyba, że Brad i Rob byli akurat nietrzeźwi... xD W ogóle nie przesadzaj, że ten rozdział taki zły! Jak dla mnie może być!! ;)
    A teraz druga część:
    NO JA NIE MOGĘ!!!!!!!! AŻ SIĘ WZRUSZYŁAM, ŻE MOJE ŻYCZONKA SIĘ TU ZNALAZŁY I JESZCZE Z TAKIM PIĘKNYM PRZYPISKIEM NA GÓRZE O TEJ PRZYJACIÓŁCE!!!! :****** <3 JAK TO ZOBACZYŁAM TO NORMALNIE SKAKAŁAM ZE SZCZĘŚCIA PO ŁÓŻKU!!!! *_____* (No jak widać mój dobry nastrój udzielą się w sposób demolowania całego domu, no ale - co tam!!!!! Jak się cieszyć - to się cieszyć!) A co do tego keksu...To jednak zapytam: Czy ty zdajesz sobie sprawę, że możesz skończyć jak Hendrix, albo przynajmniej Adler z powodu tego ćpania????!!!!!! XD
    No to życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt i spełnienia marzeń (kiedyś wszyscy zwiejemy razem do L. A.!!!!!! ;)) A co do tych świąt to jeśli nie lepszych to takich jak moje: laptop, choinka i...Led Zeppelin!!! (niestety tata ma płyty do gramofonu, a LP, ani GN'R nie ma żadnej :,C) No więc pewnie do przyszłego roku, chyba, że Tina szybciej doda kolejny rozdział, ale to tak na wszelaki wypadek!!
    Rock&Rollholiczka :)
    Ps. 03.01. są moje urodzinki...Zadedykujesz mi coś?? Pliss... :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ŚWIETNY ROZDZIAŁ <3
    ZAPRASZAM DO SIEBIE ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie czwarty rozdział, zapraszam :3

    OdpowiedzUsuń
  7. JEJU, NARESZCIE JESTEŚ! Wiedziałam, że nie nawalisz! :D Jejciu, tak bardzo się cieszę!
    Rozdział jest świetny, a Chazy mnie intryguje, dawaj mi go więcej, błagam.
    (Uśmiech psychopaty)
    Wciąż nie wiem co mam myśleć o tej całej sprawce, ja w to nawet wplątuję jakieś fantastyczne sceny, typu Chazowi wyrastają skrzydełka, a Brad leci na jednorożcu...
    Uratuj mnie, ja nie mogę o tym myśleć XD
    Weny, oby nowy post nadszedł prędko!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na III Bennodę :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. 5 rozdział u mnie :)
    http://thisissempiternal-bmth.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozdział 6, zapraszam :D
      http://thisissempiternal-bmth.blogspot.com/2013/12/6.html

      Usuń
  10. Hej przeczytałam całego bloga tak nie mam co robić po nocach ;) ... Fajnie piszesz, ciekawie nie ma błędów ;) ... Co jeszcze by tutaj dodać a tak

    WENY ! ;D ... I zapraszam do mnie jeśli chcesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystko podejrzane i w koncu ten Chester zakocha sie w dziewczynie czy Brad ale ciesze sie ze dodalas takie wątki, ktore cholernie lubie xD

    OdpowiedzUsuń