- Matko... czemu wcześniej nic nie mówiłeś? - spytał zaskoczony Chester. Wizyta u Roba była pierwszym od kilku dni spotkaniem z przyjaciółmi. Mike potrafi zdziałać cuda.
- Nie wiem... po prostu cały czas myślałem o tej potrąconej dziewczynie - skłamał Brad. Dobrze wiedział dlaczego nie wyjawił im prawdy od razu. Po prostu nie chciał, nie ufał im. Zapewne to dziwne. Są najlepszymi przyjaciółmi, znają się wiele lat, a on ufa tylko jednemu. Cóż zrobić. Gitarzysta rzadko komu powierzał swoje tajemnice. Zazwyczaj trzymał swoje sprawy z dala od innych.
- To chyba nici z dzisiejszej imprezy, co? - zasmucił się Rob.
- Na to wygląda. Przecież nie będziemy się bawić, kiedy ta dziewczyna leży w szpitalu... w dodatku w takim stanie - stwierdził Mike.
- No widzicie? I po cholerę ja wam to mówiłem?! Macie kolejna zmartwienie! Znowu przeze mnie! - wybuchnął BBB. Tak... tłamsił to w sobie już jakiś czas, aż w końcu to z siebie wyrzucił. Obwiniał się za odwołany koncert, a teraz jeszcze to. Tak bardzo kocha swoich fanów, że w noc po podjęciu decyzji w sprawie koncertu nie spał. Męczyły go wyrzuty sumienia. W pewnym momencie po prostu... popłakał się. Tak, Brad Delson, gitarzysta Linkin Park płakał po nocach w poduszkę, niczym nastolatka, którą 'chłopak' rzucił po kilku dniach. Dziwne, prawda? Jednak prawdziwe.
- Oj Brad, przecież to nie twoja wina... - uspokajał go Dave.
- Właśnie, że moja! Gdyby nie ja wszystko byłoby wspaniale. Ale ja zawsze muszę coś zepsuć! - wykrzyknął muzyk i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
- Brad! - wykrzyknął za nim Mike, ale ten już siedział w swoim samochodzie. Odpalił silnik i ruszył z piskiem opon.
,,Wiedziałem, że nie powinienem im mówić. Jak zwykle przeze mnie mają kłopoty" - truł się w myślach jadąc ok. 150 km/h. Spojrzał na licznik.
- Cholera. Jak będę tak dalej jeździł to niedługo się zabiję... A co tam - powiedział do siebie i mocniej przycisnął pedał gazu.
Wyjechał za miasto, na pustą, prostą drogę. Prędkość jego samochodu wynosiła już niecałe 200 km/h. Zwolnił trochę i skręcił w lewo, na polną drogę. Zatrzymał się przy łące i wysiadł z auta. Poszedł dalej prosto, ścieżką. Dotarł nad mały staw i usiadł na brzegu. Podparł głowę o kolana i obserwował zachód słońca. Dobrze znał to miejsce. Kiedy był nastolatkiem dziadkowie zabrali go tutaj na biwak. To był jego ostatni wypad z nimi. Umarli w następnym roku, przed wakacjami. Bardzo bolała go śmierć dziadków. Jeszcze tydzień przed śmiercią babcia zapowiadała mu, że niedługo wyjadą znów na wspólne wakacje. Plan się jednak nie powiódł...
Gitarzysta wpatrzony w słońce kryjące się za horyzontem rozmyślał nad ostatnimi wydarzeniami. Znowu się obwiniał. Wiedział, że wszystko to wyłącznie jego wina.
,,Dlaczego ja? Co ja kurwa takiego zrobiłem, że jestem tak karany? Czy ta dziewczyna musi cierpieć? Wolałbym być na jej miejscu.Nawet jeśli miałbym cierpieć bardziej niż teraz... Obiecuję, że jeśli odnajdą sprawcę wypadku to nie zważając na konsekwencje po prostu go zabiję. Zabiję gnoja! A niech mnie zamkną w pierdlu! Byleby tylko ten skurwiel nie żył. "
Brad nigdy tak nie myślał. Zawsze był wesoły, radosny i szczęśliwy. A teraz poczuł chęć zabijania... Sam nie mógł uwierzyć w to, co przychodzi mu do głowy. Miał dość życia, miał dość samego siebie...
*** w tym samym czasie ***
Mieszkanie Roba
Po wyjściu Brada reszta członków zespołu przez dłuższą chwilę wpatrywała się z osłupieniem w drzwi, którymi wyszedł.
- Co go ugryzło? Nigdy się tak nie zachowywał... Zawsze był taki... inny niż teraz... - stwierdził po chwili Joe.
- Dokładnie... - potwierdził zdziwiony Phoenix. Nie stać go było na razie na więcej niż jedno słowo.
- To co teraz zrobimy? - spytał Rob.
- Musimy go poszukać - zarządził zdecydowanym tonem Chester.
- Myślę, że lepiej zostawić go teraz samego. Nie będzie chciał z nami gadać.
- Mike, skojarz fakty. Słyszałeś pisk opon jego samochodu? Mogę się założyć, że jechał ponad stówę, może nawet więcej. A poza tym pomyśl. Zostawiłbyś mnie samego gdybym był na miejscu Brada? - Trzeba przyznać, że Bennington wie, jak przekonać Mike'a. Zawsze jako przykład podaje własnego siebie, bo wie, że Shinoda nigdy nie zostawił by go bez opieki po takiej kłótni. - Jeśli nie spowoduje jakiegoś wypadku, to będzie cud.
- Chester ma rację. Znam trochę Brada i dobrze wiem, że jest zdolny do wielu rzeczy, których możecie się po nim nie spodziewać - potwierdził Rob. Są z Bradem najlepszymi przyjaciółmi od wielu lat, więc wie o nim praktycznie wszystko.
- Dobra, jedziemy - zgodził się Mike. - Rob, bierzesz swój samochód?
- Jasne - powiedział perkusista i chwycił kluczyki do swojego Bentley'a. Po chwili wszyscy siedzieli już w samochodzie.
- Myślicie, że gdzie pojechał? - spytał Pheonix.
- Może najpierw sprawdźmy w domu. To banalne, ale jednak jest szansa, że go tam znajdziemy - zaproponował Mike. Rob odpalił silnik i zaczął jechać w stronę domu przyjaciela. Razem z Chesterem najbardziej martwili się o Delsona. Dla Bourdona był jak brat. Zawsze go wysłuchał, a gdy miał zły humor potrafił go pocieszyć jak nikt inny. No i zawsze bawili się ze sobą jak dzieci.
Czemu był ważny dla Chestera...? Dlatego, że on sam przechodził przez podobne wydarzenia. Często się obwiniał. Kiedy nie było Mike'a to właśnie Brad pomógł mu najbardziej. Pomógł wyjść z dołka i stanąć na nogi. Bez prochów i alkoholu. Wokalista nie chciał, aby jego przyjacielowi przydażyła się podobna historia, gdyż wie, że później bardzo trudno jest powrócić do normalności.
- Czy któryś z was próbował się do niego dodzwonić? - spytał Joe.
- Tak, ma wyłączony telefon - odpowiedział mu Chester.
Niedługo po tym byli już pod domem muzyka. Dobijali się do drzwi, stukali w okna i włazili na taras, aby dokładnie sprawdzić, czy nie ma go na posesji. Nic jednak nie znaleźli.
- Tu raczej go nie ma... - stwierdził zasmucony Rob. - Gdzie dalej jedziemy?
- Może pojeździmy po mieście? Brad lubi się przecież włóczyć - zaproponował Mike.
- Dobra, można spróbować. Chodźcie - zgodził się Chester i poszedł w stronę samochodu. Reszta podążyła w jego ślady. Nikt nie patrzył na żadnego z przyjaciół. Każdy myślał o gitarzyście i nie odważył się odezwać słowem.
Mężczyźni objeździli całą okolicę, ale nigdzie ani śladu kolegi.
- No i co? Gówno! Nigdzie go nie ma! - powiedział zrezygnowany Rob zatrzymując się na poboczu i uderzając pięściami w kierownicę.
- Nie poddawajmy się. Tu chodzi o jego życie, prawda? - stwierdził Chazz.
- Czekajcie... Chyba wiem, gdzie mógł pojechać... - powiedział cicho Shinoda.
- Co? - zaciekawił się Dave. Wszyscy skierowali wzrok na rapera.
- Pamiętacie, jak błagał nas, abyśmy pojechali z nim na biwak, za miasto? Mówił, że tam moglibysmy odpocząć, wyciszyć się.
- Myślisz, że tam jest? - spytał Joe z niepewnością w głosie.
- Myślę, że warto spróbować. - oznajmił Mike. Nie miał najmniejszego zamiaru się poddać.
________________________________________________
Znowu krótki rozdział. Ja po prostu nie potrafię pisać długich! ;-;
Jeszcze się dziwie, że nie spaliliście mnie na stosie/poćwiartowali/poszczuli psami/zamknęli w pierdlu za to, że tak długo musieliście czekać na rozdział. A jak już się doczekaliście, to okazało się, że jest do dupy. Ironia losu xD
Swoją drogą zapraszam na mojego drugiego bloga z opowiadaniami o FC Barcelonie - mojej drugiem miłości ♥ Piszę go wraz z koleżanką.
fc-barcelona-forever.blogspot.com
Jeśli jesteście fanami Barcy, lub znacie kogoś takiego to wpadajcie i polecajcie nasz blog! To dopiero początek, musimy się rozkręcić :D
Pozdrawiam,
Tina ♥
Ha !! Pierwsza !!! Ile ty jeszcze założysz blogów... Radzę ci tylko, nie przesadzaj ! Mało z tego rozdziału rozumiem, muszę go przeanalizować dokładniej... :/ No nic, czekam na OneShota o Guns'ach, albo może na blog... XD
OdpowiedzUsuńJ. Z.
Ps. Jak dla mnie to ten rozdział wcale nie jest taki znowu krótki.
Hahahaqa... ja wcale nie zgubialm tej karteczki z tymi bloogami xD nie na serio tego nie zrobilam :D Faktycznie ten rozdzial jest troche dziwny.... ale fajny xD i krki to on raczej nie jest :p
OdpowiedzUsuńTwoje asitko xD !
Dlaczego ty zawsze potwierdzasz to co napiszę ?? XD
UsuńJ. Z.
No to teraz ja wjeżdżam ze swoim skromnym zdaniem.
OdpowiedzUsuńŚwietny! Bardzo mi się podoba. Kurde, zaczyna się coś dziać :D
Tylko nie rozumiem jednego...
"A poza tym pomyśl. Zostawiłbyś mnie samego gdybym był na miejscu Brada?" - Dlaczego te słowa wywołały u mnie nagłe zatrzymanie w tekście? Poczułam się jakoś dziwnie, nie wiem jak to opisać. Kurczę, mam tak rzadko. Po prostu te słowa mnie jakoś ruszyły, jak ich przyjaźń musi być otwarta i mocna że posługują się takimi argumentami.
Całościowo fabuła jest ciekawa. Ciekawe jest też to co się jeszcze może wydarzyć, co ty tam planujesz w swojej głowie. Brad się tak strasznie nią przejmuje, jak reszta, ale u niego to jest taka specyficzna troska.
Dobra. Znowu się rozpisuje, nie wiem czy to dobrze czy nie.
Co by tu jeszcze dodać...
Nadrabiasz z wielkością tekstu. Jest na serio coraz lepiej. Dzisiaj nie narzekam. W ogóle nie narzekam xD
No to życzę weny i śle pozdrowionka :D
Od razu przepraszam, że komentuję dziś ale kochana ja wykorzystała limit internetu ;_;
OdpowiedzUsuńNo dobra. Baaardzo ciekawie Jest co raz lepiej, nawet z długością. Opisy są takie jakich potrzebował mój mózg- krótkie, zwięzłe i jasne.
Te wszystkie porównania, epitety, przenośnie i uosobienia mogą sprawiać wrażenie, jakby bloga pisała niewyżyta poetka, a u Ciebie jest tak wszystko fajnie ujęte, aż miło :3
No czekam co dalej wymyślisz! Ten wypadek mnie zaciekawił, tym bardziej to nagłe zainteresowanie Brada Cesarią.
Chyba Chaz nie będzie konkurował o nią z Delosonem, co? ;/ Mam nadzieję, że nie!
Ok, nie wiem co mam dalej pisać. Wydaje mi się, że to wszystko przychodzi Ci z taką łatwością, lekkością ;_; aż mi smutno, że ja tak nie mam.
Pozdrowię Cię jeszcze i życzę Ci weny <3 Jej nigdy nie jest za dużo.
Pa!
A cóż to za niebywałe zdjęcie profilowe ???
OdpowiedzUsuńJ. Z.
Och, Dżulka.
UsuńPrzyjrzyj się - gorset. :)
Oczywiście nie taki normalny, z materiału, przecież Tina tego nie zniesie. :P
Gorset Piercing - moje marzenie .
Tak, tak, paskudne, obrzydliwe, ,,jak można sobie chcieć coś takiego zrobić?!"
A no można.
Wklepcie sobie w Wujka Google, będziecie wiedzieć więcej.
Bywa :)
No raczej od razu zauwazylam, ze to percing. Glupia nie jestem XD Co ty tam jeszcze masz w tej glowie... Mam nadzieje, ze Guns'ow i Aerosmith ;) Mniejsza z tym. Pisz tego OneShot'a !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJ. Z.
Ojoj, co z Delsonem?
OdpowiedzUsuńZakochał się? :D
Dziewczyna wyzdrowieje, zakocha się w Offczy i się pobiorą :D Scenariusz z happy endem: level expert :D
Pisz, pisz. Czekam na kolejny :D
bardzo ciekawe :3
OdpowiedzUsuńzaczyna się coś dziać oby tak dalej ;>
zapraszam do siebie :D http://story-of-soldiers.blogspot.com/
Zapraszam na szósty rozdział :)
OdpowiedzUsuń