Następny dzień, godz: 8:00
Cesaria jadła śniadanie siedząc przy starym stole, gdy usłyszała dźwięk budzika. Była to jedna z jej ulubionych piosenek. Powoli wstała, podeszła do komórki leżącej na łóżku i wyłączyła alarm. Nie spała już od szóstej, więc budzenie nie było potrzebne. Rozejrzała się po swoim mieszkaniu. Składało się z osobnej kuchni, salonu, sypialni, maleńkiej łazienki i przedpokoju. Salon był po lewej stronie, na wprost znajdowała się kuchnia, obok łazienka. Po prawej od salonu był przedpokój, a obok sypialnia.
Chess nie mieszkała tu zbyt długo. Mieszkanie odziedziczyła po babci, która nie żyje od dwóch miesięcy. Właściwie to dostała od niej prawie wszystko. Jej tata, a syn babci był jedynakiem, a mama Cesarii spłonęła będąc w ciąży z drugim dzieckiem. Babcia ją wychowała. Kiedy odeszła, dziewczyna nie płakała. Robiła to samo co po śmierci rodziców - wsłuchiwała się w muzykę. Chess spojrzała jeszcze na zdjęcie ślubne dziadków wiszące nad łóżkiem i wyszła z pokoju. Jej babcia miała bardzo wysoką emeryturę, więc utrzymywała wnuczkę. Dziadek zmarł na wojnie, pięć lat po ślubie z małżonką.
Młoda kobieta skończyła jeść kanapkę z serem, odłożyła do zlewu kubek po herbacie i spojrzała na zegarek. 8:38. Westchnęła i podeszła do szafy. Jak dotąd miała na sobie czarną bokserkę i króciutkie, białe szorty. Było widać wszystkie jej tatuaże. Sztylet ,,wbity" za skórę na prawym ramieniu, napis i wzory na szyi oraz dekolcie, ogromna ośmiornica na lewym udzie i rewolwer na prawym piszczelu. Dziewczyna wybrała sobie czarną, gładką bluzkę i jasne dżinsy. Było dość ciepło jak na jesień, więc wzięła jeszcze cienką, biało-czarną bluzę i granatowe trampki. Zamknęła mieszkanie i wyszła.
***
Brad szedł korytarzem studia utykając na lewą nogę. Wszedł do pokoju, gdzie zawsze zbierali się członkowie zespołu.
- Dobry. - rzucił i ciężko opadł na kanapę.
- Co ci się stało? - spytał siedzący obok Joe.
- Długa historia.
- Opowiadaj, mamy czas. - powiedział Mike stojąc na środku pokoju ze szklanką soku w ręce.
- Jasne... - przeciągnął gitarzysta. - Skręciłem kostkę, bo grałem wczoraj z kolegami w piłkę noż...
- Gościu, koncert za dwa dni! Chyba zdążysz się wyleczyć?! - spytał wściekły Rob. Brad tylko spuścił głowę i lekko nią pokręcił.
- To co my teraz zrobimy?! Nie będziemy przecież grać bez głównego gitarzysty! - mimo, że Dave wydawał się wkurzony, w środku martwił się o zdrowie Brad'a.
- Ja sobie sam nie poradzę. Trzeba odwołać koncert. - stwierdził smutno Mike.
- Nie chcę żeby przeze mnie fani byli zawiedzeni... - odezwał się cicho Brad.
- Trudno. Nie mogłeś przecież przewidzieć biegu zdarzeń. - Rob poklepał kolegę po ramieniu.
- Mike, czeka cię rozmowa z menadżerem. - odezwał się Joe.
- Ech... Niestety jestem tego świadomy.
- A tak w ogóle to gdzie Chester? - zapytał zdziwiony Phoenix.
- Nie widziałem go od wczorajszej afery z perkusją. - stwierdził Rob.
- Ja też. - potwierdził Minoda.
- Ej, a zauważyliście, że wczoraj miał takie wesołę, rozbiegane oczka? - zażartował Joe robiąc przy tym zeza. Większość członków zespołu zaśmiała się, tylko Mike zamyślił się na chwilę, a później wybiegł z pokoju.
_______________________
Rozdział do dupy. Krótki, mało się dzieje. Nie jestem z niego zadowolona, a Wy?
No ale dość tego użalania się. Łapcie ode mnie niespodziankę :D
Kocham to <3
xD
<3
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z Tina. :/
OdpowiedzUsuńJ. Z.
Kocham tą Twoją szczerość xD
UsuńWow. Nie, nie jestem zła za reklamę, ucieszyłaś mnie! Wspaniałe! Cesaria to takie ciekawe imię, uważam, że taka jest i postać.
OdpowiedzUsuńNo cóż, paradoksem jest fakt, iż to jest tak krótkie ;<
A szkoda.
Dzięki, naprawdę dzięki za ten link u mnie, będę miała na co czekać i co komentować, bo większość ciekawych blogów jest zakończona lub zawieszona.
Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny!
Dziękuję ♥
UsuńMiędzy innymi Ty i Twoje opowiadanie zainspirowało mnie do założenia tego bloga. ;)
Następny, dłuższy rozdział w piątek lub sobotę.
Mam już na szczęście napisane trochę do przodu. :)
Ach i ten gif jest genialny! XD
OdpowiedzUsuńJest i nowy u mnie ;) Zapraszam.
OdpowiedzUsuńOjejku! Mój mąż ma skręconą kostkę!~Nie martw się kochanie, już pędzę z opatrunkiem XDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńGratuluję, wspaniałego rozdziału :*
Ten rodział jest super! Strasznie fajnie piszesz ;)
OdpowiedzUsuńWeny życzę ;>
Pozdrawiam.
Zapraszam też na mojego bloga ;D